Z Dehli wyjazd 11.30 pociagiem do Agry. Nie ma dla nas miejsc (w Dehli straszna biurokracja i przy rezerwacji trzeba miec all paszporty), bo nie zarezerwowalismy, wiec walczymy z kanarem i siadamy gdzie popadnie. byly ostre slowa, straszenie policja, ale kanar sie poddal i siedzimy prawie gdzie chcemy. O 14.30 jestesmy na miejscu. Riksiarze woza nas po roznych hotelach (nawet tam gdzie nie chcielismy jechac), ale w koncu my wybieramy miejsce i ladujemy w hotelu Host gdzie po targach placimy 100Rs od osoby. Z dachu widok na Tadzia (Taj Mahal dla nie wtajemniczonych) i pelno malp wokolo. Krotki spacer przerwal nam deszcz i czesc idzie do hotelu, a czesc w poszukiwaniu napojow wzmacniajacych. Troche mokrzy, ale zadowoleni z zakupow pijemy do pozna do Tadeusza:P (na dachu). W okol agry przez cala noc burza - super widoki blyskawic i brak pradu przez cala noc - straszna duchota z powodu braku wentylacji :/
Nie wyspani, troche wkurzeni idziemy z bliska zobaczyc jeden z cudow swiata. Cena (750Rs od glowy dla obcokrajowcow) zniecheca czesc ekipy i w 6 (Aniela, Rosa, Miras, Zywy, Frychu i ja) wbijamy do srodka. Zeby odbic sobie koszta robimy male zamieszanie (patrz fotki) i kilka godzin spedzamy chodzac wokol i w srodku Tadzia. Mysle, ze warto zaplacic, bo widoki super. W srodku nic ciekawego ale z zewnatrz duze wrazenie.
Po obejzeniu wszystkiego jedziemy na posilek do Maca i do Agra Fort. Okazuje sie ze mimo posiadania biletow z Tadzia trzeba jeszce placic za wejscie do fortu. Rezygnujemy i piechotka + wielbladzia riksza wracamy do hotelu. Czesc ekipy ktora nie byla ogladac Tadzia sprobuje wejsc na nasze bilety, wieczorem sprobujemy pojezdzic na sloniach. O 23 mamy pociag do Jalgaon (14h jazdy...) gdzie planujemy spedzic ostatni dni przed powrotem zwiedzajac jaskinie w Ajancie i Ellrorze.
Pogoda dzisiaj dopisuje, wrecz jest juz za goroco. Wszycy w miare zdrowi (pojedyncze problemy zoladkowe) i chyba wszyscy juz chca wracac, szczegolnie wkurzajacy sa miejscowi i ich kuchnia. Brakuje nam polskiego jedzenia i piwka (tutejsze czyli Kingfisher smakuje tylko przez 5minut...). Pozdro i apropo wieczornego meczu:
KTO WYGRA MECZ?? POLSKA!!! KTO?? POLSKA!!! KTO?? POLSKA!!! POLSKA!!!! POLSKA!!!
---------------------------
No i nie wygrali ale tak dobrze. Co do Agry to polecam wszystkim Restauracje u Harrego (:D) mily koles, duzo wie i jak na Indie dobrze po angielsku mowi. Jedno z lepszych Banana Lassi.
Przy wyjezdzie dolaczyli do nas Jas i Malgosia z odpowiednio Wawy i Gdanska wiec znow nas jest 11 osob.